Telewizor w naszym domu jest oknem na świat, przez które wyglądamy niezmiernie rzadko. W tym roku włączyliśmy go może z cztery razy. Z wyboru nie nadążamy za sezonowymi gwiazdozbiorami. Radio to inna sprawa. Milknie tylko podczas naszej nieobecności. Mamy swoje ukochane stacje, ale każde z nas lokuje uczucia na innych częstotliwościach. Na co dzień też mocno rozmijamy się w muzycznych afektach, ale nic w tym dziwnego. Różnimy się, więc i nasze dusze potrzebują różnych balsamów.
Powiem Wam w tajemnicy, że kawa pita z MOJEGO kubka jest smaczniejsza... ;-)
Są jednak takie obszary, w których styczne odnajdujemy wszyscy i jedną z nich jest... musical ;-) Kochamy ten gatunek, a że niesie w sobie rozpiętość godną dystansu między Broadwayem a West Endem, to każde z nas znajduje swoją niszę. W poszukiwaniu nowych brzmień, ale i dla doświadczenia posłuchania na żywo tonacji już znanych odwiedzamy teatry muzyczne. Kilka lat temu na naszej mapie musicalowych podróży pojawił się Krakowski Teatr VARIETE. Teatr młody, bo obchodzący w tym roku dziesiąte urodziny, ale w niczym nieustępujący starszym scenom o takim samym charakterze. Lubimy tam wracać. Bilety kupujemy w ciemno, zwykle z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, absolutnie spokojni o najwyższy artystyczny poziom. Nigdy się nie zawiedliśmy.
W tym sezonie magii teatru na Grzegórzeckiej doświadczyliśmy trzykrotnie i trzy razy podróżowaliśmy w czasie i w przestrzeni. Styczniowy RENT zapewnił nam huśtawkę emocjonalną. Razem z obsadą połykaliśmy łzy i wraz z nią śmialiśmy się próbując przetrwać w nowojorskiej bohemie końca XX wieku. Wczesną wiosną wspólnie z przyjaciółmi wybraliśmy się rodzinnie na swoiste rockowe rekolekcje. Marcowy set Jesus Christ Superstar przeniósł nas o dwa tysiąclecia do Jerozolimy i przeszył serca pozostawiając w zadumie. Początek maja zaś, to do imentu współczesne problemy z patriarchatem XVI - wiecznej Anglii, brawurowo przedstawione przez urzekającą obsadę musicalu SIX - najmłodszego dziecka krakowskiej sceny.
Każde wyjście do teatru jest niesamowitą przygodą, ale majowa wyprawa do Krakowa miała dodatkowy akcent, niemający odzwierciedlenia w niczym, czego do tej pory doświadczyliśmy. Miesiąc wcześniej w geście solidarności wsparliśmy bliski sercu teatr i teraz zostaliśmy zaproszeni, by poznać go od kulis.