piątek, 22 czerwca 2012

Coś się kończy, coś się zaczyna...

Dziś Jula poszła w ślady naszej reprezentacji i zamknęła pewien etap w swoim życiu. Za sobą zostawiła kolejne dwanaście miesięcy nauki, zabawy i rehabilitacji. Na zakończenie roku grupy przedszkolne przygotowały (ku uciesze rodziców i własnym) różnorodny program artystyczny, m.in. piosenkę o codziennym sprzątaniu lasu przez pracowite duszki, taniec motyli, inscenizację wiersza Jana Brzechwy "Na straganie", czy krótką bajkę o dobrym uczynku. 


Wielki ukłon dla opiekunów poszczególnych grup za przyszykowanie świetnych strojów i  dekoracji, a przede wszystkim za przygotowanie dzieci do występów. Łza kręciła się w oku, a zarazem rozpierała duma, gdy patrzyliśmy na szczęśliwe dzieci.
Po części oficjalnej i rozdaniu dyplomów udaliśmy się do przedszkolnej sali, w której dzieci odśpiewały rodzicom piosenki  i gdzie czekał przygotowany przez Panie (dzieci chyba też pomagały?) poczęstunek. Maluchy dostały teczki pełne swoich prac z kończącego się roku, delegacja rodziców podziękowała wspaniałym wychowawcom za ostatni rok, a poźniej wszyscy zajadali się niebanalnym (pod wzgledem matematycznym również ;-)), śmietanowo porzeczkowym tortem.
Przed nami wakacje, wyjazd po jod do ukochanego Kołobrzegu, potem turnus rehabilitacyjny. Do zobaczenia :-)

PS Pierwszy mecz naszej reprezentacji miałem okazję oglądać w towarzystwie Juli, Zosi i ich czteroletniej sąsiadki. Spotkanie się zaczyna, a Jula:
- A ja chcę ogladać Kajtusia! [taka kanadyjska bajka ]
A na to Zosia:
- A ja Myszkę Miki!
:-)
Nie złamałem się i dzięki temu, gdy pokazali Wojtka Szczęsnego dowiedziałem się od mojej pierworodnej, że pozwolę sobie zacytować: " O! Kurczaczek!" Bramkarze występowali w tym dniu w kanarkowym uniformie ;-)
Do końca fazy grupowej Zosia nauczyła się wołać "Poska bialo czewoni !", a Jula - nie wiedząc dlaczego - "Polska golas!"
;-)