wtorek, 11 października 2011

Szpital

No i okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują... Pobyt w szpitalu do przyjemnych nie należał, ale też nie był traumą dla Julki, a tego obawialiśmy się najbardziej. Nasza królewna pozwoliła sobie zrobić prawie wszystkie badania i była bardzo dzielna :) Jedyne, co nie wyszło, to badanie refraktometrem (Jula boi się tego sprzętu wprost panicznie - nie pozwala nawet przy nim usiąść) i "czytanie obrazków" (zupełna odmowa współpracy - nasza zwykle wygadana córeczka nie pisnęła ani słówka). Jednak podsumowując wszystkie badania udało się stwierdzić, że wada wzroku jest, ale na szczęście nie duża i nie wymaga korygowania okularami. Odetchnęliśmy z ulgą... ;)
Teraz z drastycznych punktów do zrealizowania mamy na liście szczepienie - w czwartek 13-tego...
A tu mamy parę szpitalnych fotek:
Na początek dumna prezentacja różowej "bransoletki z uśmieszkiem" - oczka już zakropione i czekamy na pierwsze badania.
Julcia w pokoju znalazła wspaniałą koleżankę, małą Agatkę. Po badaniach obie rozrabiały, ile się dało. Trzeciego dnia w szpitalu małe panienki były niczym papużki-nierozłączki i razem chodziły nie tylko na badania, ale nawet siusiu :)
W czwartek po badaniach udało nam się wyrwać na mały spacerek po przyszpitalnym terenie. Dziewczynkom najbardziej spodobał się rozległy trawnik. Po dwóch dniach "w zamknięciu" wreszcie mogły pohasać "na wolności" ;)