Wystarczy, że uwierzy w Ciebie przynajmniej jeden człowiek.
Wystarczy, że uwierzy w Ciebie przynajmniej jeden człowiek.
- Julia idź się ubierać.
- Jestem Julka, nie Julia tato!
- Julka idź się ubierać.
- Możesz mówić do mnie córeczko, mi to nie przeszkadza...
Kurtyna ;-)
Góry to nie tylko domena samotników. Kochasz je, zachwycasz się ich pięknem i chcesz się nimi podzielić z przyjaciółmi. Pragniesz, by spojrzeli na nie Twoimi oczyma. Oni pokazują Ci je swoimi. Dzielicie razem znój wędrówki, długie nocne godziny na szczycie chłostanym podmuchami przenikającego przez puch śpiworów wiatru, termos z herbatą w skostniałych dłoniach i pierwsze promienie słońca ślizgające się po grani. Kamień po kamieniu połykacie kolejne godziny na szlaku, ta sama laurowa sól zdobi wasze skronie, takim samym ołowiem sączy się ból podczas marszu. Emocjonalna symbioza.
Nie chodzi nawet o zdobycie szczytu za wszelką cenę, czy realizację założonego z góry planu, ułożonego jeszcze w zaciszu własnego domu. Nie liczy się sam cel, ale droga ku niemu. Ważna jest obecność na szlaku i ślad, jaki on zostawia w nas. Góry są tylko środkiem do odnalezienia siebie. Dotrzeć w głąb własnego jestestwa, na samo dno duszy to najtrudniejsze wyzwanie. Nie ma do niego żadnych map, przewodników, czy relacji. Ten szlak wytyczasz sam.
Czy zapytaliście się kiedyś siebie, w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki upośledzonych dzieci?
Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
"Małecka Maria – syn. Święty patron – Mateusz".
"Kurkowiak Barbara – córka. Patronka – Święta Cecylia".
"Michalewska Janina – bliźniaki – Święty patron….. niech będzie Gerard".
Wreszcie mówi z uśmiechem do anioła jakieś imię:
"Tej damy dziecko upośledzone".
A na to ciekawski anioł:
"Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa".
"Właśnie tylko dlatego - mówi uśmiechnięty Bóg. - Czy mógłbym powierzyć upośledzone dziecko kobiecie, która nie wie, czym jest radość? Byłoby to okrutne".
"Ale czy będzie miała cierpliwość?", pyta anioł.
"Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem. A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić".
"Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie".
Bóg
uśmiechnął się:
"To nieważne. Mogę temu
przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie
właściwą ilość egoizmu".
Anioł
nie mógł uwierzyć swoim uszom.
"Egoizmu? Czyżby egoizm
był cnotą?".
Bóg
przytaknął.
"Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do
czasu rozłączyć się ze swoim synem, nie da sobie nigdy rady. Tak,
taka właśnie ma być kobieta, którą obdaruje dzieckiem dalekim od
doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy,
że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie
pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu
krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy "mamo",
uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód
słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż
ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała
rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo,
uprzedzenia), i pomogę jej, aby potrafiła wzbić się ponad nie.
Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w
każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje
swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie."
"A święty patron?", zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się.
"Wystarczy jej lustro".*
Twoje oczy są zwierciadłem, w które patrzymy odkąd przyszłaś na świat. Zza nich przygląda się nam Pan Bóg. Jaki ma plan? Nie wiemy, ale dobrze jest być częścią tego planu.
*Bruno Ferrero "Wyjątkowa matka", Kółka na wodzie, Warszawa 1999r.