Czas pędzi na łeb, na szyję. Ledwie "wczoraj" pisałem o sierpniowym turnusie, a tu już połowa września. Obiecałem Wam migawkę z wakacyjnych - około turnusowych - wojaży. Co niniejszym czynię ;-)
Każdy urlop staramy się spędzać w miarę aktywnie. Jeżeli pogoda sprzyja, ładujemy akumulatory na świeżym powietrzu. Nie zapominamy też o gimnastyce umysłu. Coś dla ciała, coś dla ducha ;-)
W słoneczne popołudnia wolne od turnusowych zajęć, "łapaliśmy" witaminę D spacerując z kijami, jeżdżąc na rowerze, czy zwiedzając okolice. Podczas dżdżu (nie było go za wiele) szlifowaliśmy szachy i oddawaliśmy się lekturze :-) Dwa tygodnie bez telewizora i prawie (!) bez internetu ;-)
Na pierwszym planie wiaderko, które Zosia ambitnie zabrała, by nazbierać szyszek. Zebrała 1 (słownie jedną) sztukę. Miałaby trzy, ale Jej się "niechcący" wysypały... ;-)
Zdjęcia zrobione na spacerze trzy i pół kilometrową ścieżką dydaktyczną. Po dwustu metrach:
- Na rączki!
- Nie.
- Na plecy!
- Jula idziesz sama, już niedaleko.
- To może na barana?
- ...
I tak mniej więcej co dziesięć minut :-) Nie, nie dałem się namówić. Cały odcinek przeszła sama, co uważam za nie lada wyczyn!
Szlakiem zamków krzyżackich. Kolejno Gniew i Kwidzyn (z ciekawą średniowieczną toaletą ;-) )
Gotyk na dotyk, czyli przepiękny Toruń :-) Na pewno tam wrócimy :-)
Na sportowo :-) W tym miejscu podziękowania dla wszystkich chętnych, z którymi mogłem podzielić się pasją chodzenia z kijami: Lucyna, Joanna, Danka - trzymam kciuki :-) Również dla Daniela i Tomka - za wspólne biegowe wieczory :-)
Tutaj unijne dyrektywy nie dotarły... Plac zabaw żywcem przeniesiony z PRL-u ;-)
Wszystko przeczytane!
Kolejny urlop już w sierpniu :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz