Leniwy wtorek. Tydzień dopiero co opuścił bloki startowe, ale jeszcze powłóczy nogami nie mogąc zebrać się po świątecznym poniedziałku. Na szkolnych korytarzach ciszę zakłóca tylko opadający miękko kurz i tykanie zegarów, a praca... cóż... także na 100% moich dzisiejszych możliwości ;-) Idealny dzień na realizację zaległych zobowiązań i planów, oraz na nieplanowaną wycieczkę w przeszłość. Bilety powrotne i nielimitowany bagaż wrażeń w cenie zakupu*.
"Każdy człowiek jest niepowtarzalny, a jednocześnie taki sam jak wszyscy inni ludzie. Niepowtarzalność jest zewnętrzna, można ją, rzecz jasna, dostrzec, ale w każdym człowieku istnieje coś wewnątrz, co należy wyłącznie do niego. Możemy to nazwać duszą albo duchem – albo nie musimy nazywać, tylko zostawić. Ale jednocześnie, mimo różnic, jesteśmy sobie równi. Ludzie ze wszystkich części świata są fundamentalnie równi, niezależnie od języka, którym mówią, od koloru skóry i niezależnie od koloru włosów".
Powyższy akapit autorstwa zeszłorocznego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury Jona Fossego pochodzi z orędzia napisanego na Międzynarodowy Dzień Teatru, który przypadał w zeszłym tygodniu. Kilka dni przed nim celebrujemy Światowy Dzień Zespołu Downa i chociaż przesłanie noblisty ma szerszy kontekst i skierowane jest do spersonalizowanego odbiorcy, to cytowany fragment jakoś naturalnie wpisuje mi się w ten, który obchodzimy dzięki Julce. Wbiegliśmy w niego z impetem. Siódmy rok z rzędu lasy wokół Julcinej szkoły zaroiły się od ludzi w niedopasowanych skarpetach i trzeci raz w rodzinnym mieście świętowaliśmy w gronie przyjaciół na fantastycznym pikniku. Obydwa wydarzenia spaja coś jeszcze. Słowo klucz. Otwierające wszystkie serca. Akceptacja. A zaraz obok szacunek, równość, integracja i przyjaźń. To już cały pęk kluczy. Dziękujemy za nie organizatorom i wolontariuszom, oraz wszystkim Przyjaciołom, którzy ślusarkę mają we krwi ❤️
Obiecałem Wam wycieczkę w przeszłość. Nas w nią dzisiaj zabrała Zofia Stryjeńska. Na chwilę oddam jej klawiaturę:
„Ciągle widzę dwa światy: ten, co mnie otacza, to jakieś ubogie rupiecie, marionetki zakurzone, wszystko nikłe nieznośne, użytkowe, tymczasowe. Świat krzątających się rzemieślników. Ale gdzieś drugi jest świat poprzez szczeliny dostrzegalny – to kraje pasterskie o zielonym mchu, gaje mirtowe z bukolików Wergiliusza. Tam żyją sceny z waz greckich, szumią drzewa z gobelinów, złote od słońca jedwabie wydymane wiatrem uplastyczniają postacie Endymionów. Perspektywy biblijnego ruchu pełnego palm, miodu i błękitu. Lśnią barwy o żywotności niematerialnej, a ludzi mało tam, ale o niedostępnym nam poziomie poezji i pięknie. Tak – ten świat istnieje, ale trzeba w wielu wodach się okąpać i w wielu ogniach spalić, aby tam wejść, a tymczasem życie jest krótkie i kończymy je na tym samym miejscu w naszym zakurzonym sklepiku”.
Nowa wystawa w Muzeum w Gliwicach. Koniecznie trzeba ją zobaczyć. Nas pochłonęła. Nie chcieliśmy wracać do teraźniejszości.
Dlaczego qiviut? Z wielu powodów.
*Płatne z góry.
Cytat: Zofia Stryjeńska „Chleb prawie że powszedni. Kronika jednego życia”, Wydawnictwo Czarne 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz