Kiedy w zeszłym roku robiłem na tych stronach nieformalne podsumowanie pierwszej edycji Biegu Charytatywnego św. Goara, nawet nie przypuszczałem w jakim kierunku rozwinie się ten nasz projekt. Na jesieni udało się zakupić atestowany sprzęt do przedszkolnego ogrodu - właśnie dzięki waszej hojności podczas premierowej odsłony ;-)
We wrześniu zaczęliśmy przygotowania do tegorocznego biegu, a efekt naszej pracy mogliście poczuć na własnej skórze (i w nogach ;-) ) podczas majowego festynu.
W mojej prywatnej ocenie, organizacyjnie było... trochę łatwiej. Zeszły rok był debiutem, jedną wielką niewiadomą. W tym wiedzieliśmy od początku do końca w jakim kierunku zmierzamy, w jakie drzwi zapukać, co poprawić, by działało lepiej, niż w roku ubiegłym.
W przyszłym wyciągniemy wnioski z tegorocznego ;-)
Oficjalne posumowanie pojawiło się na stronach Gliwickiego Centrum Edukacyjno - Rehabilitacyjnego dwa tygodnie temu i znajdziecie je pod TYM linkiem. Zapraszam również wszystkich chętnych do odwiedzenia strony z przebogatą galerią zdjęć zarówno z biegów, jak i z festynu. Dla tych, których gościliśmy niech będą pamiątką i powrotem do majowego, sobotniego przedpołudnia. Zaś tych, którzy z różnych względów pojawić się nie mogli, niech zachęcą do zarezerwowania sobie czasu na rok przyszły, bo owszem - w przyszłym roku widzimy się znowu! :-)
Sukces ma wielu ojców. Nasz też kukułczym jajem nigdy nie był ;-) Wpis ma charakter prywatny i takie podziękowania tutaj teraz popłyną :-)
Po kolei więc :-)
Dziewczynom z Goaru za twórczą burzę mózgów i zaakceptowanie pomysłu na trasę. Fajnie być częścią tego teamu i obserwować, jak wizje nabierają kształtu i barw ;-*
Osobno dla Basi i Agnieszki za ogarnięcie biegów dla dzieci. Chylę czoła :-)
Marysi i Izie za pomoc w niejednokrotnym przemierzeniu trasy z kółkiem pomiarowym i na inne sposoby :-)
Piotrowi za wypożyczenie właśnie tego kółka, paliki do wytyczenia trasy i budujące rozmowy :-)
Andrzejowi za namioty, wskazówki i pomoc :-)
Mirkowi za kultową Rzeźnicką taśmę i za "błogosławieństwo" :-)
Wszystkim obecnym na oficjalnych treningach śladem trasy naszego biegu (dwie osoby m.in. dzięki znajomości trasy stanęły na pudle! - zapraszam w przyszłym roku na otwarte treningi) :-)
Ewie, Marysi z Erwinem i Szadsonowi za pomoc w oznakowaniu trasy rano i Irkowi za uprzątnięcie jej po biegu :-) Bez Was - z tą ręką - byłoby to niewykonalne :-)
Darkowi i Kasi za wszystkie pomysły, vouchery i gadżety dla dzieciaków :-)
Beatce i Waldkowi za bezinteresowną pomoc i wsparcie biegu :-)
Violi, Asi i Lilce za twórczo spędzone wieczory i rewelacyjne poduchy dla zwycięzców :-)
Ninie od Johanów za projekt i poświęcony czas :-)
Markowi Jaroszewskiemu z Brooksa za gadżety i zwyczajną ludzką życzliwość :-)
Chłopakom ze Start Koszwice za wypożyczenie podium i Sabinie za pomoc w poszukiwaniach w/w :-)
Chłopakom ze Start Koszwice za wypożyczenie podium i Sabinie za pomoc w poszukiwaniach w/w :-)
Jasiowi i Madzi za wszelką pomoc, obecność i pieczywo na zawody :-)
Alince za pomysł na zbieranie nakrętek PET - masę tego udało się zgromadzić i poszło w dobre ręce, do Julcinej koleżanki z Goaru - Julki :-)
Nieocenionej ekipie Night Runners, Mustangom, Pędziwiatrom, wszystkim niezrzeszonym biegowym przyjaciołom, walkerom - za udział i dołożoną cegiełkę.
Również wszystkim tym, którzy z różnych powodów pojawić się nie mogli, ale wspierali nas słowem, czynem i promocją :-)
Na koniec Kasi - bez Twojego wsparcia, bez Twojej zgody na te wszystkie szalone pomysły (składowe przeróżnych projektów, które dopiero czekają, by ujrzeć światło dnia) - mój świat byłby tylko płaskim dyskiem [podtrzymywanym przez cztery słonie stojące na skorupie gigantycznego żółwia płynącego przez przestrzeń kosmiczną... ;-) ].
Na szczęście (!) jest okrągły i nawet, gdy "wypłynę" trochę za daleko i sponiewierają mnie sztormy, zawsze wracam z drugiej strony do bezpiecznego portu :-*
PS ;-)
Na koniec Kasi - bez Twojego wsparcia, bez Twojej zgody na te wszystkie szalone pomysły (składowe przeróżnych projektów, które dopiero czekają, by ujrzeć światło dnia) - mój świat byłby tylko płaskim dyskiem [podtrzymywanym przez cztery słonie stojące na skorupie gigantycznego żółwia płynącego przez przestrzeń kosmiczną... ;-) ].
Na szczęście (!) jest okrągły i nawet, gdy "wypłynę" trochę za daleko i sponiewierają mnie sztormy, zawsze wracam z drugiej strony do bezpiecznego portu :-*
PS ;-)
"Tyle człowiek wart, ile drugiemu może pomóc". Dla niektórych te "7 górek" stały się jedyną bazą do pokonania troszkę dłuższych dystansów;) Dobro, które damy innym zawsze do nas powróci. Buziaki :)
OdpowiedzUsuń