poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Kochane zdrowie...

Zeszły tydzień upłynął nam na wizytach u lekarzy i niestety żadna nie była tak pomyślna, jak mieliśmy nadzieję :(





W poniedziałek Julcia odwiedziła panią doktor "od oczek". Jednak - mimo całej sympatii dla lekarki - nie pozwoliła się dokładnie zbadać. Właściwie to nie dała się nawet dotknąć. W czasie poprzedniej wizyty ładnie współpracowała, więc jej zachowanie (czyli czysta histeria :/ ) było raczej zaskoczeniem. Skutek tego taki, że czeka nas leżenie w szpitalu w celu "kompleksowej diagnostyki układu wzrokowego".



Julcia ma podejrzenie astygmatyzmu. Nosiła już okulary jako dwulatka, choć słowo "nosiła" nie oddaje Julkowego, pełnego fantazji traktowania tego biednego sprzętu ;) Na całe szczęście dla niego, po pół roku spełnił swoją rolę i poprawił Juli wzrok, czym zasłużył sobie na spokojną emeryturę na półce. Jeśli podejrzenie się potwierdzi, czeka nas powtórka z rozrywki.
























Już od jakiegoś czasu liczyliśmy się z taką ewentualnością i Julka przyzwyczaja się od okularów - na razie słonecznych. Niestety całe noszenie w jej wykonaniu trwa 2 minuty, a najlepszą zabawą jest ubieranie i zdejmowanie...








Cóż, wizyta w szpitalu dopiero w październiku, tak więc pożyjemy - zobaczymy...





Druga wizyta lekarska wypadła u ortopedy. Przegraliśmy samotną walkę o zdrowe stawy skokowe u Julci i będziemy musieli ratować się pomocą. Czeka nas wizyta w sklepie ortopedycznym i zakup nowych bucików. Mamy nadzieję, że przy okazji mierzenia tym razem obędzie się bez dramatów...