Szperam czasem w starych wpisach na tym blogu. Wracam do wspomnień, do zdjęć. Zerkam na teksty zastanawiając się jak udało mi się zbudować tak trafne zdanie lub - wręcz przeciwnie - tak chybione. Każdy z takich wpisów, jest swoistą pocztówką z czasu i miejsca, w jakim aktualnie się znajdowaliśmy, spisaną i wysłaną w przyszłość. Pamiętam, że w czasach szkolnych każdy miał i prowadził pamiętnik. Jedni zbierali do niego dedykacje, inni prowadzili zapiski. Czasem przybierało to formę raptularza i spisywane było na bieżąco dzień po dniu, ale w odróżnieniu od dziennika, pamiętnik pozwalał kreślić wspomnienia z perspektywy czasu, z dystansu i niejednokrotnie nacechowany był subiektywnymi ocenami opisywanych wydarzeń. Nie wiem, czy taki sposób spisywania refleksji jeszcze dziś gdzieś funkcjonuje, ale poniższy blog, to właśnie namiastka takiego diariusza. Pamięć ludzka jest ulotna. Często zapominamy (z różnych względów) o rzeczach, które kiedyś stanowiły dla nas wartość. Dlatego adresatem takich pocztówek jesteście nie tylko Wy, ale także my.
Sięgnąłem ostatnio do wpisu sprzed jedenastu lat, w którym znalazły się jedne z pierwszych, świadomych rysunków Julki. Skłoniła mnie do tego wizyta w Muzeum Historii Katowic, w którego gościnnych murach odbył się wernisaż prac plastycznych przygotowanych przez uczniów Julcinej szkoły. Kilka dzieł wyszło również spod ręki naszej artystki ;-)