niedziela, 29 sierpnia 2021

Here Comes The Sun

Zosia dostała polecenie samodzielnie spakować się na wakacyjny wyjazd. Po kilku minutach przychodzi zafrasowana.

- Tato, jak myślisz? Czy tyle mi wystarczy na te cztery tygodnie?

Patrzę. Dwa pękate plecaki. W nich same książki. Niczego więcej. Nawet pół szczoteczki do zębów.

- Hmm... Jeśli braknie, to Ci dokupię...❤️️

Julka zabrała ulubionego pluszaka, zdjęcie przyjaciół ze szkoły i nowe pudełko kredek, resztę pakowania zostawiając w rękach mamy.

Mama tradycyjnie spakowała... za dużo ;-)

Tata dołożył do tego rowery, gitarę, pudełko z szachami i ogłosił początek wakacji :-)

Teraz, gdy dobiegają końca i próbuję zamknąć je w jakieś ramy, zauważam ze zdziwieniem, że przecież dopiero "wczoraj" Dziewczynki odbierały świadectwa, a tu za moment zabrzmi pierwszy dzwonek. Czas przeleciał przez palce, ale w ogóle mi go nie żal, bo pozostawił po sobie mnóstwo fantastycznych wspomnień, a intensywność doznań przekładała się na prędkość wskazówek wakacyjnego zegara.

Tygodniowy obóz pod Tatrami, na który Julka wybrała się bez asysty Zosi, był prologiem tegorocznego wypoczynku i sprawdzianem samodzielności naszej czternastolatki. Zdała go z wyróżnieniem. 

Lipiec przyniósł także pobyt u przyjaciół w klimatycznym uzdrowisku, perle Bałtyku - Kołobrzegu. Tam oddawaliśmy się nicnierobieniu, czytaniu książek, przesypywaniu piasku między palcami i wszelkim innym arcyważnym czynnościom ;-)

Przełom kanikuły to pobyt na turnusie rehabilitacyjnym w gościnnych progach Ośrodka Rehabilitacji i Hipoterapii w Małym Gacnie. "Neuron" jak zwykle powitał Julkę wyszkoloną kadrą, indywidualnym podejściem do pacjenta, świetną kuchnią i rodzinną atmosferą. 
 
 
Ulegając czarowi północy, prosto z Borów Tucholskich udaliśmy się w dzikie ostępy Puszczy Romnickiej. Ta wywarła na nas ogromne wrażenie. Oczarowała gościnnością mieszkańców, zaintrygowała niełatwą historią, podbiła nasze serca (i podniebienia ;-) ) daniami lokalnej kuchni, oraz pozwoliła na odpoczynek, z dala od szeroko rozumianej cywilizacji.

Dziękujemy Dziadkom za wspólnie spędzony czas na Mazurach Garbatych, przybliżanie historii kolejnictwa i zajęcia praktyczne z lepienia pierogów na falbankę ;-)
Zmierzając do brzegu: ostatnie dwa miesiące to czas zarówno odpoczynku, jak i wytężonej pracy i rehabilitacji. Dwa uzdrowiska, turnus usprawniający, kilometry spacerów, sporo pomniejszych wycieczek (o kilku projektach kiedyś Wam napiszę), a także
mnóstwo bardzo dobrych książek i jeden doskonały longplay ;-)
 
Piękna nasza Polska cała, nawet ta oglądana zza pandemicznej maseczki, niemniej jednak powtarzając za  księdzem Tischnerem:  to w górach jest wszystko, co kocham ;-) *
 
Dużo słońca Kochani na te ostatnie dni lata, gdziekolwiek jesteście.














 
*Mama twierdzi, że morze też jest ważne. Odpowiem przekornie: może jest ;-)

1 komentarz:

  1. Czytając o tych waszych wojażach ma się wrażenie, że trochę tego czasu spędza się z Wami ☺️☺️ super! Ściskam Was mocno 🙂

    OdpowiedzUsuń