wtorek, 1 listopada 2016

Bieganie w stylu antycznym ;-)

Biegających Spartan widziałem pierwszy raz na maratonie w Opolu w 2015 roku, potem w Cisnej, podczas tegorocznego Rzeźniczka. W międzyczasie przewijali mi się gdzieś tam w tle, ale nie wgłębiałem się za bardzo w ideologię. Byli dla mnie formą happeningu, kolorowym akcentem biegającego świata, z jakimś bliżej nieokreślonym celem działalności. Wszystko zmieniło się w połowie września tego roku, gdy skontaktowali się ze mną Organizatorzy naszego miejskiego półmaratonu z informacją, że na październikowy bieg przyjeżdża biegająca ekipa z Fundacji Spartanie Dzieciom, i że jest wielce prawdopodobne, iż  pobiegną dla Julki. Od tej pory wszystko toczyło się dwutorowo. Formalności szły jednym  - oficjalnym - kanałem, a z drugiej strony nadrabiałem swoją ubogą w w/w temacie wiedzę.
Świat jest mniejszy niż zakładamy. Okazało się, że tematem jednej z prac zaliczeniowych na studiach mojej żony, była właśnie historia założyciela grupy Spartanie Dzieciom - Michała Leśniewskiego i Jego wyjątkowej córeczki Oli.

Michał zgromadził wokół siebie grupę niezwykłych osób. Stworzył zespół ludzi, których łączy pasja biegania i chęć niesienia pomocy niepełnosprawnym dzieciom. Wszystko to w anturażu starożytnej Sparty (w której to, tak na marginesie - jako historyk nie mogę tego przemilczeć - prawo nakazywało zrzucanie ze skały niepełnosprawnych niemowląt, bo nie pasowały do antycznej harmonii ówczesnego świata...), by zwrócić uwagę na niepełnosprawność w ogóle i problemy, z jakimi spotykają się na co dzień rodzice wychowujący dzieci z dodatkowym bagażem. Biegnący w standardowych strojach sportowych będą tylko anonimową grupą. Ba! Biegnąca w pojedynkę, choćby najkrzykliwiej umajona jednostka, zginie w tłumie... Na jednolicie ubrany zwarty szyk, przemieszczający się przez miasto z pieśnią na ustach - każdy zwróci uwagę. 
Spartanie pojawiają się na imprezach biegowych, robią dużo pozytywnego zamieszania i... kwestują dla wybranego dziecka. Dlaczego to robią? Dla chwały i sławy? Nie. Biegną przecież anonimowo, chowając twarze za ograniczającymi pole widzenia hełmami (co naturalnie nie ułatwia też biegania). Każde z Nich biega w Spartańskich  barwach ze swoich indywidualnych powodów. Jedni z potrzeby serca, drudzy, bo na co dzień sami zmagają się z trudem wychowywania i rehabilitacji dzieci chorych, czy niepełnosprawnych. Następni, bo po prostu... mogą :-)  Najtrafniej chyba ducha spartańskiego biegania oddają słowa samego Michała:
"... biegamy charytatywnie. Celem naszego projektu jest dotarcie do środowiska biegowego i zarażenie go szlachetną ideą biegania i pomagania potrzebującym. Równocześnie zależy nam na obudzeniu większej świadomości społeczeństwa i zwróceniu uwagi na problem niepełnosprawnych dzieci i ich rodzin. (...) Cieszy nas również fakt, że zawody biegowe w Polsce zaczynają nabierać zupełnie innego wymiaru i stają się areną heroicznych zmagań ludzi, którzy gotowi są na poświęcenie graniczące z niemożliwością. A wszystko dla drugiego człowieka."
Miesiąc z okładem zleciał nie wiadomo kiedy i tak nadeszło największe święto biegowe w naszym mieście - III Półmaraton Gliwicki, a wraz nim - odwiedziny Spartan ;-)

Jula  - nie będzie w tym przesady - skradła serca swoich Gości ;-) Z resztą, co tu dużo mówić, miała po prostu dobry dzień ;-) Miałem obawy, czy poradzi sobie z własnym lękiem przed zasłoniętymi twarzami (zrodzonym po przedszkolnych przedstawieniach...), ale po krótkiej prezentacji, empirycznym kontakcie z "żywą" materią, strach prysł niczym bańka mydlana na wietrze ;-)
Wybiła godzina startu i trzydziestoczteroosobowy oddział, odziany w czerwone peleryny, niczym  - nie przemierzając -  alter ego Clarka Kenta (a tacy jawili się tego dnia, nie tylko w  moich oczach), ruszył na ponad dwudziestojednokilometrową trasę gliwickiej połówki. Miasto powitało Ich pięknym słońcem, zainteresowaniem kibiców na trasie, a w nagrodę za trudy półmaratońskiego marszobiegu w pełnym spartańskim umundurowaniu, na dwieście metrów przed metą, czekała na Nich... Julka :-) Wyobraźcie to sobie: przy monumentalnej muzyce Conquest of Paradise Vangelisa,  ponad trzydzieści osób zmierza do mety w integralnym kluczu, a prowadzi Je w swoim własnym tempie kruszynka Julka! Impresja do zapamiętania na całe życie! 
Sądziłem, że zwolni po kilku krokach i jak to ma w zwyczaju zatrzyma się, ale nie, dzielnie biegła prawie do końca i dopiero na ostatnich metrach złapała za ręce Elizę i Michała i tak przekroczyła linię mety... Duma i to dziwne drapanie w gardle jednocześnie...










Obrazy mówią same za siebie...

Potem Jula miała jeszcze swoje "pięć minut" na scenie, gdy razem ze Spartanami odśpiewała Ich hymn i miała okazję osobiście podziękować, co też uczyniła z wrodzonym wdziękiem i typową dla siebie ekspresją ;-)


Podziękowania dla Organizatorów za zaproszenie Fundacji Spartanie Dzieciom do naszego miasta i otwarte serce na potrzeby niepełnosprawnych (w tym także Julki), nie tylko przy okazji biegowego święta miasta.

Podziękowania dla samych Spartan za tak liczne przybycie, bieg dla Julki w niełatwym terenie, w pełnym uniformie (wiem, że niektórych z Was gnębiły kontuzje, a i tak pobiegliście -  chapeau bas), rzeczowe przemówienie na scenie i zwrócenie uwagi na rzeczy oczywiste, a nie dostrzegane na co dzień. Wreszcie, sprawa drugorzędna, ale naturalnie wymagająca również podkreślenia i podziękowania - wdzięczni jesteśmy za przekazanie na Julcine subkonto "wybieganej" w Gliwicach kwoty. Dzięki temu ferie zimowe Jula spędzi na turnusie rehabilitacyjnym w Borach Tucholskich, o czym nie omieszkamy poinformować szerzej ;-)

Podziękowania również dla Joli Błasiak Wielgus i Adriana Wosia, oraz Hyundai Keller Gliwice za fantastyczne zdjęcia, dzięki którym możemy te niesamowite chwile zachować na zawsze.

Monice Sulowskiej, która profesjonalnie i z oddaniem zajęła się Julą na czas mojego biegu i dzięki temu mogłem wykręcić swoją życiówkę ;-)


Ojcu chrzestnemu Juli, który od lat biega z nami w jednym teamie, także w tym roku nie zawiódł :-)

Pawłowi za przygotowanie projektu nadruku na Julcine koszulki, z podobnego korzystaliśmy już w zeszłym roku ;-)

Całej ekipie biegających przyjaciół, którzy kibicują Juli odkąd pamiętam ;-)

Pamiętajcie - każdy z nas może zostać Spartaninem. Wystarczy się rozejrzeć...

 :-*


2 komentarze:

  1. Cudnie byłoby to wszystko przeżyć, ale dobrze, że mogę chociaż poczytać i popatrzeć. Niech Julka kradnie serca ludzi w hurtowych ilościach:-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacku dla Nas jako Spartan to był niezapomniany bieg dzięki Julce :-) takich chwil się nie zapomina :-) cieszymy się ze mogliśmy Was poznać a Julka już zostanie na zawsze w moim serduchu :-) pozdrawiam Was serdecznie Eliza ps świetny opis tego dnia miło mi się czytało :-) i wspominało :-)

    OdpowiedzUsuń