wtorek, 19 marca 2013

Team

Za nami coroczny team terapeutyczny w Julcinym przedszkolu. Zastanawialiśmy się, czy wniesie coś nowego i czy czymś będziemy zaskoczeni. Byliśmy :-)
Generalnie wiemy, że Jula rozwija się w miarę dobrze, w swoim tempie stawia kolejne kroki na drodze edukacji, rehabilitacji ruchowej, uspołecznienia, etc. Znamy Jej mocne i słabe strony. Widzimy, że robi postępy, ale... podczas codziennego, "normalnego" życia wiele rzeczy nam umyka. Stąd m.in. potrzeba spotkania się w teamie terapeuci - rodzice. Z jednej strony specjaliści: neurologopeda, rehabilitant, psycholog, pedagog, lekarz, z drugiej (tak naprawdę to cały czas ta sama strona :-) ) również specjaliści: rodzice - specjaliści od własnego dziecka.  Ze strony terapeutów podsumowanie ostatniego półrocza, omówienie postępów (regresu nie było), plany rehabilitacyjno - edukacyjne, zalecenia dla rodziców. Z naszej uzupełnienie informacji o zachowaniach poza przedszkolem, spostrzeżenia, uwagi. Mamy to szczęście, że jesteśmy w przedszkolu codziennie, co daje nam możliwość wymienienia informacji na bieżąco. Nie musimy czekać na team, by porozmawiać o Juli ze specjalistami, bo stykamy się z Nimi codziennie.  Praktycznie każde zalecenie jesteśmy w stanie wykonać  "od ręki". Nie mniej jednak spotkanie w teamie pozwala spojrzeć na osiągnięcia dziecka przez pryzmat określonej ramy czasowej, zauważyć co udało się osiągnąć na przestrzeni kilku miesięcy,  a nad czym należy jeszcze popracować, na czym się skupić. Wskazówki cenne zarówno dla terapeutów, jak i dla nas.
 
Coś nowego, czego jeszcze nie było pół roku temu to zauważalne postępy w koordynacji oko - ręka. Byłem w totalnym szoku, gdy pani psycholog pokazała mi wczorajszy rysunek Julci - portret taty :-)
Jeszcze kilka tygodni temu rysunki Juli można było swobodnie interpretować - mogły przedstawiać wszystko i nic. Radosne bohomazy :-) Teraz zaczynają być wyraźnie czytelne. Dwie krzyżujące się linie wyglądają tak, jak mają wyglądać (to pewnie zasługa lekcji religii, jakie zaczęła od września... ;-) ), a w portretach można doszukać się zarysu głowy, włosów, brzucha, rąk, etc.
 
 

Zdaję sobie naturalnie sprawę, że w ten sposób rysują już zdrowe trzylatki, ale i tak taki postęp cieszy (a i czułe struny na dnie serca odzywają się niebezpiecznie i oczy jakoś tak same wilgotnieją... ) :-)
 
Przed nami 21 marca i obchody światowego dnia zespołu Downa - relacja już wkrótce :-)
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Jacku, moj "zdrowy" trzylatek nie maluje jeszcze w ten sposob:) Julia maluje pieknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super portrety. Na pierwszym widać jak tato wyglądałby z wąsami, a kolor czerwony oznacza miłość. Drugi portret w chłodnej niebieskiej barwie i wyraźna smutna mina taty wszystko mówi. Piękne rysunki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na czerwono to tak po prawdzie portret Mamy :-)
      Smutna mina jest tu chyba przypadkowa - na co dzień jestem przecież niepoprawnym optymistą ;-)

      Usuń
  3. Kapitalne te portrety. A ja jestem niepoprawny i wpisu z naszego teamu nie zrobiłem jeszcze.

    OdpowiedzUsuń