Koło fortuny nie zawsze toczy się po naszej drodze. Czasem trzeba wyjść na sąsiedni trakt i dać się pod nie wciągnąć, bo inaczej zostaniemy daleko w tyle plując kurzem i wyrzucając sobie, że jego turkot słyszeliśmy już dawno, ale jakoś nieskorzy byliśmy do wyjścia mu naprzeciw...
Są tacy, którym turkot nie pasuje. Mówią, że kołodziej źle dobrał rodzaj drewna, z jakiego zbudowane jest koło. Znam kilku, którzy twierdzą, że ono jeszcze nawet nie wyszło spod ręki stelmacha. Paru przekonuje, że nie ma powodu, by wychodziło w ogóle...
Nie wiem. Nie znam się na budowaniu kół. W tej materii zwykle ufam specjalistom.
Kochajcie się nawzajem i uważajcie na siebie. Czasami geografia czyha na nas tuż za rogiem kanapy. Nigdy nie wiadomo ;-)
PS Tytuł zapożyczony oczywiście z rewelacyjnej powieści Gabriela Garcíi Márqueza. Piękna historia o miłości, która po półwieczu meandrowania na mieliznach życia wreszcie odnajduje drogę. Z tą klasyką iberoamerykańskiej literatury zapoznałem się dopiero w kwietniu ubiegłego roku, już w dobie głębokiego lockdownu i szalejącej na ulicach niepewności o dzień kolejny. Ola w antykwariacie powiedziała mi wtedy, że to obecnie najbardziej rozchwytywana pozycja. Zaraz po "Dżumie" Alberta Camusa... ;-)
Cytat kursywą: Bogusław Bujak.