niedziela, 27 listopada 2016

"Nie jesteś sama"

Są na świecie dobre okna w dobrym mieście,
i ta wiara, że w człowieku - człowiek jest. 
(A.Osiecka)

Kochani - niemożliwe nie istnieje!
Udowodniliście to kolejny rok z rzędu, zaskakując nas równie mocno, jak w latach ubiegłych ;-) Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą", która pilotuje Julcine subkonto,  zakończyła właśnie księgowanie 1% podatku, jaki zdecydowaliście się przekazać na Jej rehabilitację. Już dziś mogę śmiało powiedzieć, że o przyszłoroczne turnusy nie musimy się martwić (przynajmniej od strony finansowej, bo opanowanie huraganu "Julka" zawsze jest olbrzymim wyzwaniem logistycznym, pedagogicznym i interdyscyplinarnym w ogóle. Zwłaszcza poza domem ;-) ).

Co roku mamy ten sam problem - nie wiemy Komu mamy dziękować. Wasze rodzime skarbówki nie udostępniają Fundacji danych osobowych darczyńców i bywa, że niejednokrotnie pozostajecie dla nas anonimowymi Opiekunami. Tym nielicznym, których udało się nam zidentyfikować, Jula dziękowała osobiście. Reszcie postaramy się podziękować na łamach tego blogu :-)

Julciną walkę z codziennością, w tym roku rozliczeniowym, postanowiły wesprzeć osoby rozliczające się w  urzędach skarbowych, znajdujących się w poniższych miejscowościach: 
Białogard, Brodnica, Bydgoszcz, Bytom, Chorzów, Chrzanów, Cieszyn, Działdowo, Gliwice, Grodzisk Wielkopolski, Grudziądz, Katowice, Kartuzy, Kędzierzyn Koźle, Kluczbork, Kraków, Leszno, Lębork, Lubliniec, Łódź, Malbork, Mikołów, Nowa Ruda, Piotrków Trybunalski, Poznań, Pruszków, Rybnik, Strzelce Opolskie, Szczecin, Szczytno, Świecie, Tarnowskie Góry, Tczew, Toruń, Tychy, Warszawa, Wieliczka, Włocławek, Wolsztyn, Wrocław, Zabrze, Zamość, Zielona Góra, Żuromin.

Kochani dla Was - od Julci - asnoręcznie pokolorowane  podziękowania (i tak, wiem już - trzeba było Jej nie dawać czarnego pastelu ;-) ).
 

Naturalnie nie byłoby zarówno tych podziękowań, jak i takiej uśmiechniętej Julci na zdjęciu, gdyby nie rzesza osób, która pomogła nam w dotarciu do Was. Mam tu na myśli wszystkie akcje promujące Julciną sprawę, czy to w postaci firmowania własnymi plecami adresu niniejszego blogu podczas różnych eventów sportowych, czy też poprzez dystrybucję ulotek zachęcających do przekazania swojego 1% właśnie na Julkę. Lista miast umieszczona powyżej daje obraz tego, jak szeroko zakrojona jest to akcja :-) Dziękuję Wam Wszystkim! :-)

Oczywiście w tym roku również przygotowaliśmy ulotki (Gosia, Janek :-* ) i zachęcamy do rozpropagowania w gronie przyjaciół i znajomych. Wśród nieznajomych także ;-) 

Autorką zdjęcia na pierwszej stronie jest nieoceniona Jola Błasiak - Wielgus, z której pracami mieliście już okazję spotkać się na łamach Julcinego blogu. Jolu - dziękujemy! :-* 

PS Czasem się zastanawiacie, czy Wasza złotówka coś zmieni, czy warto w ogóle wypisywać tę rubrykę w PIT-ach. Wierzcie mi - każda, ale to naprawdę każda, nawet najdrobniejsza kwota buduje coś dużego. Przecież nawet An-225 Mrija potrzebuje małych śrubek, by działać bez zarzutu ;-).



wtorek, 1 listopada 2016

Bieganie w stylu antycznym ;-)

Biegających Spartan widziałem pierwszy raz na maratonie w Opolu w 2015 roku, potem w Cisnej, podczas tegorocznego Rzeźniczka. W międzyczasie przewijali mi się gdzieś tam w tle, ale nie wgłębiałem się za bardzo w ideologię. Byli dla mnie formą happeningu, kolorowym akcentem biegającego świata, z jakimś bliżej nieokreślonym celem działalności. Wszystko zmieniło się w połowie września tego roku, gdy skontaktowali się ze mną Organizatorzy naszego miejskiego półmaratonu z informacją, że na październikowy bieg przyjeżdża biegająca ekipa z Fundacji Spartanie Dzieciom, i że jest wielce prawdopodobne, iż  pobiegną dla Julki. Od tej pory wszystko toczyło się dwutorowo. Formalności szły jednym  - oficjalnym - kanałem, a z drugiej strony nadrabiałem swoją ubogą w w/w temacie wiedzę.
Świat jest mniejszy niż zakładamy. Okazało się, że tematem jednej z prac zaliczeniowych na studiach mojej żony, była właśnie historia założyciela grupy Spartanie Dzieciom - Michała Leśniewskiego i Jego wyjątkowej córeczki Oli.

Michał zgromadził wokół siebie grupę niezwykłych osób. Stworzył zespół ludzi, których łączy pasja biegania i chęć niesienia pomocy niepełnosprawnym dzieciom. Wszystko to w anturażu starożytnej Sparty (w której to, tak na marginesie - jako historyk nie mogę tego przemilczeć - prawo nakazywało zrzucanie ze skały niepełnosprawnych niemowląt, bo nie pasowały do antycznej harmonii ówczesnego świata...), by zwrócić uwagę na niepełnosprawność w ogóle i problemy, z jakimi spotykają się na co dzień rodzice wychowujący dzieci z dodatkowym bagażem. Biegnący w standardowych strojach sportowych będą tylko anonimową grupą. Ba! Biegnąca w pojedynkę, choćby najkrzykliwiej umajona jednostka, zginie w tłumie... Na jednolicie ubrany zwarty szyk, przemieszczający się przez miasto z pieśnią na ustach - każdy zwróci uwagę. 
Spartanie pojawiają się na imprezach biegowych, robią dużo pozytywnego zamieszania i... kwestują dla wybranego dziecka. Dlaczego to robią? Dla chwały i sławy? Nie. Biegną przecież anonimowo, chowając twarze za ograniczającymi pole widzenia hełmami (co naturalnie nie ułatwia też biegania). Każde z Nich biega w Spartańskich  barwach ze swoich indywidualnych powodów. Jedni z potrzeby serca, drudzy, bo na co dzień sami zmagają się z trudem wychowywania i rehabilitacji dzieci chorych, czy niepełnosprawnych. Następni, bo po prostu... mogą :-)  Najtrafniej chyba ducha spartańskiego biegania oddają słowa samego Michała:
"... biegamy charytatywnie. Celem naszego projektu jest dotarcie do środowiska biegowego i zarażenie go szlachetną ideą biegania i pomagania potrzebującym. Równocześnie zależy nam na obudzeniu większej świadomości społeczeństwa i zwróceniu uwagi na problem niepełnosprawnych dzieci i ich rodzin. (...) Cieszy nas również fakt, że zawody biegowe w Polsce zaczynają nabierać zupełnie innego wymiaru i stają się areną heroicznych zmagań ludzi, którzy gotowi są na poświęcenie graniczące z niemożliwością. A wszystko dla drugiego człowieka."
Miesiąc z okładem zleciał nie wiadomo kiedy i tak nadeszło największe święto biegowe w naszym mieście - III Półmaraton Gliwicki, a wraz nim - odwiedziny Spartan ;-)

Jula  - nie będzie w tym przesady - skradła serca swoich Gości ;-) Z resztą, co tu dużo mówić, miała po prostu dobry dzień ;-) Miałem obawy, czy poradzi sobie z własnym lękiem przed zasłoniętymi twarzami (zrodzonym po przedszkolnych przedstawieniach...), ale po krótkiej prezentacji, empirycznym kontakcie z "żywą" materią, strach prysł niczym bańka mydlana na wietrze ;-)
Wybiła godzina startu i trzydziestoczteroosobowy oddział, odziany w czerwone peleryny, niczym  - nie przemierzając -  alter ego Clarka Kenta (a tacy jawili się tego dnia, nie tylko w  moich oczach), ruszył na ponad dwudziestojednokilometrową trasę gliwickiej połówki. Miasto powitało Ich pięknym słońcem, zainteresowaniem kibiców na trasie, a w nagrodę za trudy półmaratońskiego marszobiegu w pełnym spartańskim umundurowaniu, na dwieście metrów przed metą, czekała na Nich... Julka :-) Wyobraźcie to sobie: przy monumentalnej muzyce Conquest of Paradise Vangelisa,  ponad trzydzieści osób zmierza do mety w integralnym kluczu, a prowadzi Je w swoim własnym tempie kruszynka Julka! Impresja do zapamiętania na całe życie! 
Sądziłem, że zwolni po kilku krokach i jak to ma w zwyczaju zatrzyma się, ale nie, dzielnie biegła prawie do końca i dopiero na ostatnich metrach złapała za ręce Elizę i Michała i tak przekroczyła linię mety... Duma i to dziwne drapanie w gardle jednocześnie...










Obrazy mówią same za siebie...

Potem Jula miała jeszcze swoje "pięć minut" na scenie, gdy razem ze Spartanami odśpiewała Ich hymn i miała okazję osobiście podziękować, co też uczyniła z wrodzonym wdziękiem i typową dla siebie ekspresją ;-)


Podziękowania dla Organizatorów za zaproszenie Fundacji Spartanie Dzieciom do naszego miasta i otwarte serce na potrzeby niepełnosprawnych (w tym także Julki), nie tylko przy okazji biegowego święta miasta.

Podziękowania dla samych Spartan za tak liczne przybycie, bieg dla Julki w niełatwym terenie, w pełnym uniformie (wiem, że niektórych z Was gnębiły kontuzje, a i tak pobiegliście -  chapeau bas), rzeczowe przemówienie na scenie i zwrócenie uwagi na rzeczy oczywiste, a nie dostrzegane na co dzień. Wreszcie, sprawa drugorzędna, ale naturalnie wymagająca również podkreślenia i podziękowania - wdzięczni jesteśmy za przekazanie na Julcine subkonto "wybieganej" w Gliwicach kwoty. Dzięki temu ferie zimowe Jula spędzi na turnusie rehabilitacyjnym w Borach Tucholskich, o czym nie omieszkamy poinformować szerzej ;-)

Podziękowania również dla Joli Błasiak Wielgus i Adriana Wosia, oraz Hyundai Keller Gliwice za fantastyczne zdjęcia, dzięki którym możemy te niesamowite chwile zachować na zawsze.

Monice Sulowskiej, która profesjonalnie i z oddaniem zajęła się Julą na czas mojego biegu i dzięki temu mogłem wykręcić swoją życiówkę ;-)


Ojcu chrzestnemu Juli, który od lat biega z nami w jednym teamie, także w tym roku nie zawiódł :-)

Pawłowi za przygotowanie projektu nadruku na Julcine koszulki, z podobnego korzystaliśmy już w zeszłym roku ;-)

Całej ekipie biegających przyjaciół, którzy kibicują Juli odkąd pamiętam ;-)

Pamiętajcie - każdy z nas może zostać Spartaninem. Wystarczy się rozejrzeć...

 :-*