Kwiecień upływa szybko niczym woda w Parsęcie :-) Jeszcze nie tak dawno dziewczynki malowały pisanki i celebrowały Śmigusa Dyngusa, a tu już wielkimi krokami zbliża się koniec okresu rozliczeniowego ;-)
Najważniejszym wydarzeniem ostatnich dni była wizyta przedszkolaków w Gliwickim Teatrze Muzycznym, na nieschodzącej z afisza od dziesięciu lat bajce muzycznej "Skarby Złotej Kaczki".
Jula bardzo przeżyła swą pierwszą wizytę w teatrze. Prawie dwugodzinny spektakl dostarczył z resztą wszystkim dzieciakom niesamowitych wrażeń, i choć wiemy, że od strony logistycznej było to olbrzymie wyzwanie, to liczymy na to, iż nie była to ostatnia tego typu wizyta :-)
Generalnie staramy się (na ile jest to możliwe), by Jula żyła nie tylko rehabilitacją i około zespołową codziennością, ale rówież by odwiedzała miejsca nawet dość nietypowe jak na kilkulatka. Całkiem niedawno (na jesieni), mieliśmy okazję wspólnie zobaczyć tyską wystawę "O krok od bieguna" - fotograficzny zapis wyprawy na Spitsbergen grupy zapaleńców, autorstwa zakątkowej @licji. Jula zdjęcia, a owszem obejrzała, ale najwiekszą atrakcją okazała się dla Niej skóra foki, z której to razem z Marcinkiem namiętnie wyczesywała sierść :-)
[Że, kto? Niby my?] ;-)
Pozdrawiamy kwietniowo :-)
PS Po ostatniej wizycie u naszego ortopedy, zapadła decyzja o potrzebie noszenia specjalnych bucików ortopedycznych - kłania się nam to obniżone napięcie i wiotkość. Koszt kolosalny jak na buty w rozmiarze 23, nawet robione pod zamówienie. Dobrze, że NFZ się dołożył ;-)