wtorek, 2 kwietnia 2024

Qiviut

Leniwy wtorek. Tydzień dopiero co opuścił bloki startowe, ale jeszcze powłóczy nogami nie mogąc zebrać się po świątecznym poniedziałku. Na szkolnych korytarzach ciszę zakłóca tylko opadający miękko kurz i tykanie zegarów, a praca... cóż... także na 100% moich dzisiejszych możliwości ;-) Idealny dzień na realizację zaległych zobowiązań i planów, oraz na nieplanowaną wycieczkę w przeszłość. Bilety powrotne i nielimitowany bagaż wrażeń w cenie zakupu*.

"Każdy człowiek jest niepowtarzalny, a jednocześnie taki sam jak wszyscy inni ludzie. Niepowtarzalność jest zewnętrzna, można ją, rzecz jasna, dostrzec, ale w każdym człowieku istnieje coś wewnątrz, co należy wyłącznie do niego. Możemy to nazwać duszą albo duchem – albo nie musimy nazywać, tylko zostawić. Ale jednocześnie, mimo różnic, jesteśmy sobie równi. Ludzie ze wszystkich części świata są fundamentalnie równi, niezależnie od języka, którym mówią, od koloru skóry i niezależnie od koloru włosów".

Powyższy akapit autorstwa zeszłorocznego laureata Nagrody Nobla w dziedzinie literatury Jona Fossego pochodzi z orędzia napisanego na Międzynarodowy Dzień Teatru, który przypadał w zeszłym tygodniu. Kilka dni przed nim celebrujemy Światowy Dzień Zespołu Downa i chociaż przesłanie noblisty ma szerszy kontekst i skierowane jest dspersonalizowanego odbiorcy, tcytowany fragment jakoś  naturalnie wpisuje mi się w ten, który obchodzimy dzięki Julce. Wbiegliśmy w niego z impetem. Siódmy rok z rzędu lasy wokół Julcinej szkoły zaroiły się od ludzi w niedopasowanych skarpetach i trzeci raz w rodzinnym mieście świętowaliśmy w gronie przyjaciół na fantastycznym pikniku. Obydwa wydarzenia spaja coś jeszcze. Słowo klucz. Otwierające wszystkie serca. Akceptacja. A zaraz obok szacunek, równość, integracja i przyjaźń. To już cały pęk kluczy. Dziękujemy za nie organizatorom i wolontariuszom, oraz wszystkim Przyjaciołom, którzy ślusarkę mają we krwi ❤️

Medal z Jej rąk - najcenniejszy kruszec ❤️
(fot. Grzegorz Bargieła) 

(fot. czarodziej obiektywu - Janusz)
(Trzy lata z rzędu w tym samym towarzystwie na mecie - wirtuozi ślusarki ❤️)

Obiecałem Wam wycieczkę w przeszłość. Nas w nią dzisiaj zabrała Zofia Stryjeńska. Na chwilę oddam jej klawiaturę:

„Ciągle widzę dwa światy: ten, co mnie otacza, to jakieś ubogie rupiecie, marionetki zakurzone, wszystko nikłe nieznośne, użytkowe, tymczasowe. Świat krzątających się rzemieślników. Ale gdzieś drugi jest świat poprzez szczeliny dostrzegalny – to kraje pasterskie o zielonym mchu, gaje mirtowe z bukolików Wergiliusza. Tam żyją sceny z waz greckich, szumią drzewa z gobelinów, złote od słońca jedwabie wydymane wiatrem uplastyczniają postacie Endymionów. Perspektywy biblijnego ruchu pełnego palm, miodu i błękitu. Lśnią barwy o żywotności niematerialnej, a ludzi mało tam, ale o niedostępnym nam poziomie poezji i pięknie. Tak – ten świat istnieje, ale trzeba w wielu wodach się okąpać i w wielu ogniach spalić, aby tam wejść, a tymczasem życie jest krótkie i kończymy je na tym samym miejscu w naszym zakurzonym sklepiku”.

Nowa wystawa w Muzeum w Gliwicach. Koniecznie trzeba ją zobaczyć. Nas pochłonęła. Nie chcieliśmy wracać do teraźniejszości.


Dlaczego qiviut? Z wielu powodów. 









*Płatne z góry. 


Cytat: Zofia Stryjeńska „Chleb prawie że powszedni. Kronika jednego życia”, Wydawnictwo Czarne 2016


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz