piątek, 16 czerwca 2023

Homo homini

Wiecie, co jest najlepsze w pomaganiu? Fakt, że robisz to, bo chcesz. Nikt Cię nie zmusza. Nikt nie każe. I nikt nie karze, gdy pomagać nie chcesz, lub nie możesz. Własny, nieprzymuszony wybór. Wolna wola.

Jasna strona pomagania? Całe mnóstwo. Uśmiechy na twarzach beneficjentów dobra. Świadomość postawienia świata na właściwych torach i pchnięcia chociaż na chwilę w dobrym kierunku. Anonimowość. Emocje.

Ciemna strona? A jakże. Jest i taka. Czas, którego nie da się rozciągnąć i zawsze coś jest kosztem czegoś, lub kogoś. Najczęściej bliskich, którzy i tak nic Ci nie powiedzą, bo wiedzą, że nawet jeśli ich okradasz z siebie, to znajdą Twoje odbicie w projekcie, nad jakim aktualnie pracujesz. Przy okazji siebie ograbiasz z nich i tego duchem Sherwood już nie wytłumaczysz.

Dla Ciebie mój szept
Gdy budzi się dzień
Dla Ciebie mój smutek
Zatrzymaj się więc
Przez moment chcę mieć
Cię tylko dla siebie
I tak zaraz świat
Zapyta o Ciebie

Jest jeszcze odpowiedzialność. Za radość i za łzy wzruszenia. I za oswojenie. Lis się nie mylił.

Czytałem ostatnio o małej kawiarni w Tokio, która pod pewnymi warunkami pozwala swoim gościom na podróż w czasie. Nieczęsto sięgam po beletrystykę, ale skusiło mnie orientalne pióro autora i nieszablonowa fabuła. Wyobraźcie sobie, że możecie wrócić do przeszłości i spotkać kogoś, kogo już nie ma. Naprawić błędy. Wyjaśnić sporne sprawy. Spojrzeć w oczy temu, z kim wcześniej nie było Wam z różnych względów po drodze. Brzmi kusząco, nieprawdaż? Też prawie dałem się nabrać. Przeszłości nie zmienisz. Przyszłość czeka, by ją zapisać.

Zwłaszcza, że musisz wrócić, zanim wystygnie kawa.