Morze rzepaku rozlało się słońcem pod miastem złocąc lustra oczu i tumaniąc zmysły miodowym aromatem. Zawsze czekam na te żółte dywany i niezmiennie zachwyca mnie ich patchworkowy charakter. Niosą w sobie obietnicę rychłego lata, ale też i utajoną przestrogę. Zanim zdążymy się nimi nasycić, już szarzeją i przygasają. Efemeryczność w najczystszej postaci. Próbowałem zamknąć ją w pułapce obiektywu, ale optyka ludzkiego oka jest bezkonkurencyjna i w każdym gotowym kadrze czegoś mi brakowało. Najpewniej umiejętności ;-) W każdym razie modelka jak zawsze stanęła na wysokości zadania, chociaż głową ledwo wystawała ponad złote łany. Kolejna okazja do sesji zdjęciowych dopiero w wakacje, gdy zakwitną kwiatostany jarej odmiany tej kapusty. Potem dopiero w kwietniu lub w maju.
(w tym miejscu miało być zjawiskowe zdjęcie,
ale ostatecznie trafiło do kosza ;-) )
Z końcem kwietnia cichnie też echo ostatniego dzwonka przypominającego roztargnionym o rozliczeniu się z fiskusem. Jutro zacznie się majówka i nikt nie będzie pamiętał o zobowiązaniach wobec Skarbu Państwa. Płyną do nas sygnały, że również w tym roku zechcieliście wesprzeć Julkę 1,5% swojego podatku, deklarując w rocznym zeznaniu podatkowym przekazanie go na dedykowane subkonto w Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą". Bardzo dziękujemy za wszystkie Wasze deklaracje, za każdą rozdysponowaną ulotkę, rozliczone zeznanie i za wszelką bezinteresowną pomoc ❤️
Nie znamy Was. Na pewno nie wszystkich. Dobrodzieje, darczyńcy, kibice Julcinej sprawy. Rodzina i przyjaciele, ale również i bezimienni bohaterowie, skryci za rozporządzeniem o ochronie danych osobowych i za decyzjami ministerialnymi (pisałem o tym TUTAJ w 2021 roku). Każdy sukces Julki jest także Waszym sukcesem. Ilekroć zerkacie w lustro, patrzycie w oczy filantropa. Uwierzyliście w człowieka. I nie chodzi tu tylko o pieniądze. Owszem, one są ważne, bo dzięki nim Julka korzysta z turnusów rehabilitacyjnych i z opieki specjalistów, a my nie musimy się zastanawiać z czego to wszystko opłacić, ale... w dzisiejszych czasach wszystko ma cenę, natomiast wartość jaka kryje się za altruistyczną postawą jest bezcenna.
Dlatego zawsze cieszy nas każda chwila rozmowy z Wami, wygospodarowany odprysk czasu w napiętym planie dnia, czy odwzajemniony uśmiech na ulicy. A Julka potrafi się zrewanżować i to nie tylko uśmiechem, chociaż to akurat Jej mocna waluta ;-) Zdumiewa nas przenikliwością i nieszablonowym podejściem do życia. Ma fotograficzną pamięć i świetnie odnajduje się w terenie. Przy okazji niedawnych odwiedzin w grodzie Kraka i planowanego tam rodzinnego obiadu zaskoczyła mnie rezolutnością:
- Tato, jestem taka głodna. Chyba pierwsi dostaniemy jeść, bo my jesteśmy z Gliwic?
- No nie wiem, nie wiem. Chyba pierwsze dostaną dzieci, a Ty przecież jesteś już dorosła ;-)
- Hmm... no tak. Jestem dorosłym dzieckiem.
Szach i mat. Zrobiła mnie na szaro. Zostawiła z opadniętą szczęką i z szeroko otwartymi oczami. Dorosłe dziecko. Już na zawsze.
Pokłosiem tej dorosłości była niedawna wizyta w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych przy okazji powołanej w Jej sprawie komisji lekarskiej. Było zaskakująco sympatycznie. Decyzje przyjdą gołębiem pocztowym. Oby niósł w dziobie gałązkę oliwną.